top of page
ksiazki-1536x1421.jpg

W tej książce bardzo szczegółowo są rozpisane różnice między celiakią, nietolerancją glutenu, a także powiązaniem diety bezglutenowej z zaburzeniami pracy tarczycy na tle immunologicznym. To było to, co najbardziej mnie przyciągnęło. W moim poprzednim artykule dotyczącym diety bezglutenowej dość dokładnie Wam opisałam, czym jest gluten. Opowiedziałam też swoją historię związaną z przejściem na dietę bezglutenową (chociaż w moim przypadku nie musi ona być rygorystyczna), więc dopowiem tylko tyle, że książka potwierdza zasadność ograniczania glutenu np. u osób chorujących na Hashimoto.

Nie będę Wam streszczała książki. Zachęcam do jej przeczytania. Dzięki niej zrozumiałam na czym polega mój problem i przekonałam się, że warto spróbować życia bez glutenu, co na początku było dla mnie bardzo dużym problemem. Są w niej też przykładowe przepisy na dania bezglutenowe. Polecam każdemu na pierwsze otarcie łez.  Z czasem uświadomicie sobie, że nadal możecie jeść naleśniki i bułeczki, tyle tylko, że z innej mąki 

Najpiękniejszą książką, jaką dostałam w prezencie, która pięknie prezentuje się na półce w mojej kuchni i po którą na samym początku bardzo często sięgałam, krok po kroku ucząc się gotować bezglutenowo, jest „moja Kuchnia Bez Glutenu” Colaie Ferreira. Kocham ją za piękne zdjęcia, za czytelność, proste przepisy. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, kiedy ją otworzyłam, będąc jeszcze „zieloną” w sferze kupowania, pieczenia, to zdjęcia z rozpisanymi rodzajami mąk bezglutenowych. Pamiętam wtedy moje zdziwienie. Nie przypuszczałam, że istnieje tyle rodzajów mąk i że można z nich piec takie cudeńka. Do tej pory znałam tylko pszenną i ewentualnie, żytnią  Znajdziecie w niej przegląd makaronów i zbóż bezglutenowych. To ona dała mi bardzo dużo inspiracji. To dzięki tej książce podjęłam decyzję, że fajnie byłoby się podzielić z Wami moimi fotkami i przepisami. Jest więc mi bardzo bliska i polecam ją każdemu. To takie „must have”.

gazety-1504x1536.jpg

Ostatnio wpadło mi w ręce również wydanie specjalne BBC „GoodFood”, akurat z przepisami bezglutenowymi. Czasami trafią się takie rarytasy na półkach sklepowych, wtedy korzystam z tego bez zastanowienia. Oj, jadłam te wszystkie dobroci oczami. Fajna inspiracja, ale jednak wolę mieć coś do poczytania, niż oglądania.  Od kreatywności w kuchni jestem Ja.

party-przepisy-1391x1536.jpg

Dla wszystkich tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z dietą bezglutenową z różnych powodów zdrowotnych czy też swojego przekonania, mam dobrą wiadomość. Dziś poświęcę chwilę, aby podzielić się z Wami moimi ulubionymi pozycjami książkowymi oraz czasopismami. Jest w nich nie tylko mnóstwo inspiracji, wskazówek na temat zdrowego odżywiania i stylu życia, ale jest też coś, co lubię bardzo – naturalne suplementy diety. Po kolei więc.

Pierwsza pozycja, którą chciałabym Wam gorąco polecić, to „Wolni od glutenu” dr Alessio Fasano. Uważam, że powinien przeczytać ją każdy, kto choruje na celiakię, nietolerancję glutenu czy też nadwrażliwość na gluten. To była jedna z moich pierwszych książek, którą przeczytałam, po mojej pierwszej wizycie u lekarza. Pamiętam tylko, jak wybiegłam z przerażeniem z gabinetu …. a potem długo długo nic  Jak pamiętacie z informacji o mnie, nie bardzo wtedy wiedziałam, co to jest ten gluten. Byłam przerażona, wydawało mi się, że mój świat się kończy, bo co ja będę jadła? W ogóle cały ten wymysł, że mam przejść na jakąś dietę, a do tego zrezygnować z ciepłych pszennych bułeczek i naleśników z serem było dla mnie niemalże dramatem. 

ksiazki-2-1463x1536.jpg

Oprócz książek poświęconych tematyce typowo bezglutenowej od pewnego czasu regularnie czytam „Żyj naturalnie”. Natrafiłam na to czasopismo przypadkiem,  a pozostało w mojej domowej biblioteczce już na stałe. Staram się zdrowo odżywiać i taki nawyk wpajać całej mojej rodzinie. Nie ukrywam, że jest to dość ciężkie, szczególnie, że mam w domu dwóch nastolatków, którzy przecież lepiej wiedzą, co jest dla nich lepsze (pewnie część z Was wie o czym mówię).

Naturalne suplementy diety, mieszanki ziołowe są u mnie codziennością i nie raz już się przekonałam, że na wiele naszych dolegliwości najlepsze są naturalne „leki”. O imbirze i jego działaniu już kiedyś pisałam. Przez cały okres zimowy jadam go codziennie, używając głównie do naparów ze świeżego startego imbiru z miodem, cytryną, kurkumą i goździkami. W mojej kuchni zioła to podstawa. Chodzi nawet plotka wśród naszych znajomych, że jestem taką mini „szamanką” czyli jak coś komuś dolega, to wiadomo, że LadyHashi zamiesza coś w swoim kociołku i pierwsza pomoc gwarantowana  (tak pół żartem, pół serio, oczywiście).

W okresie zimowym głównie stosuję zioła suszone, ale przez cały sezon wiosenno-zimowy mój balkonowy ogród ziołowy jest bardzo okazały Bazylia, tymianek, rozmaryn, mięta, melisa, kolendra…to tylko niektóre z wielu gatunków. Każda z tych roślin ma swoje właściwości, również lecznice, o których często zapominamy. Ale o mocy ziół ogrodowych w kolejnym artykule napiszę. Jeśli więc lubicie być na bieżąco w kwestiach zdrowego odżywiania, stosujecie medycynę naturalną, to polecam tę pozycję. Znajdziecie w niej nie tylko dużo wiedzy merytorycznej, ale też fajne przepisy na domowe „specyfiki”, mieszanki ziół na różne dolegliwości, a także przepisy kulinarne. Fajnie się czyta. Wiele cennych porad i nowinek. Warta swojej ceny.

gazeta-1060x1536.jpg

Na koniec zostawiłam pozycję, która przyda się w każdej kuchni. Pamiętajmy, że gotując bezglutenowo, należy po prostu unikać głównie pszenicy i wszystkiego, co z niej jest. Często możemy wykorzystać standardowy przepis, zmieniając w nim tylko niektóre składniki. „Party przepisy” otrzymałam od Wydawnictwa ARKADY. Na początku myślałam, że znajdę w nim wyłącznie przepisy na imprezę. Książka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Okazało się, że duża jej część poświęcona jest poradom. Wśród porad są na przykład cenne wskazówki dotyczące dekorowania stołu czy też przygotowywania własnych zaproszeń. Wspaniałe kolorowe zdjęcia, dużo fajnych przepisów na domówki i nie tylko. Jeden z przepisów już wypróbowałam, nieco go modyfikując, jak to ja. Mule w sosie ostrygowo-sojowym. Wyszły boskie!  Polecam.

To co, ja już jestem przygotowana na wszelkie Party Time – nic mnie nie zaskoczy! Tak dużo opcji mam do wyboru, że nie wiem od czego zacząć. A jak to wygląda u Was? Skąd czerpiecie swoje inspiracje?

Do następnego! Wasza Lady Hashi

party-2-1536x1502.jpg
bottom of page